Wszystko zaczęło się w 1516 roku…

Wszystko zaczęło się w 1516 roku, kiedy to gidelski rolnik Jan Czeczek, orząc swoje pole, wyorał ze skiby malutką (dziewięciocentymetrową) figurkę Matki Bożej. Mieszczący się w ludzkiej dłoni kamienny posążek został potraktowany przez gospodarza jak zwykłe znalezisko, mimo że jego wyoraniu towarzyszyły dziwne znaki. Nikomu o tym nie mówiąc, ukrył go w swojej „chałupie, na dnie skrzyni z odzieżą”. Dopiero późniejsze znaki i cuda uświadomiły jemu i innym ludziom, że są świadkami czegoś niezwykłego.
Zdarza się nieraz, że Stwórca Wszechświata prowadzi człowieka dość dziwną drogą. Potrafi nim wstrząsnąć i zupełnie zmienić bieg jego życia. Tak było na przykład ze świętym Pawłem. Stracił wzrok pod Damaszkiem po to, by niebawem odzyskać oczy nie tylko ciała, ale i duszy.
Coś podobnego przydarzyło się właścicielowi figurki Matki Bożej. Jan Czeczek oślepł. Dobrzy ludzie nawiedzali jego dom, niosąc pomoc, a kiedy odkryli w skrzyni z odzieżą posążek, postanowili przekazać go do kościoła parafialnego. Aby figurkę Matki Bożej oczyścić z prochu ziemi, włożono ją do wody. Tą właśnie wodą Jan Czeczek obmył sobie twarz, a gdy przecierał oczy, odzyskał wzrok. Wówczas to świadkowie nagłego uzdrowienia pomyśleli, że być może Matka Najświętsza zechce w ten sposób pomagać również i innym chorym ludziom.
Od tego momentu figurka Matki Bożej stała się własnością tych, którzy przybywali do Gidel, by powierzyć Dobrej Matce swoje cierpienie, nędzę, ból i chorobę. Coraz częściej zaczęli pojawiać się ludzie już uzdrowieni, by „wykrzyczeć” przed cudowną figurką swoją radość i za wszystko podziękować Matce Najświętszej. Zdarzała się i radość bezbrzeżna. Na przykład wtedy, gdy powierzone Matce Bożej Gidelskiej zmarłe dzieci zaczęły oddychać i uśmiechać się do rodziców.
Wobec faktu pojawiania się wciąż nowych uzdrowień, podjęto decyzję, by zaistniałe od momentu wyorania statuetki w 1516 roku cuda ponownie potwierdzić i udokumentować. Dominikanie, wkrótce po swoim pojawieniu się w 1615 roku w Gidlach, zwrócili się do Prymasa Macieja Łubieńskiego, aby wyznaczył komisję w celu dokładnego sprawdzenia wszelkich informacji o zaistniałych tu uzdrowieniach. Przesłuchani zostali najstarsi mieszkańcy Gidel. Podobnie jak w sprawach dotyczących beatyfikacji i kanonizacji, Kościół czuwa nad procesem orzekania o prawdziwości cudów. Badania specjalnie powołanych komisji są niezwykle drobiazgowe, by nie dopuścić do uznania „cudów fałszywych”. Po dokładnym sprawdzeniu informacji i świadectw rozpoczęto budowę kościoła w miejscu, gdzie została wyorana figurka Matki Bożej.
Historycy uzdrowień, wiązanych z modlitwą do Matki Bożej Gidelskiej, podają, że zmarłych wskrzeszonych do życia było w Gidlach 31. Utopione dzieci, roztratowani przez konie ludzie powracali do świata żywych „za wezwaniem Cudownej Pani”.
„Trzy dziewczynki z Pławna w roku 1680 utonęły w Warcie. Z płaczem niosą je do Kaplicy rodzice, gorąco się modlą i w oczach zebranego ludu wskrzesza je Matka Najświętsza”. „Metryka” cudów, prowadzona od roku 1516 do 1743, opisuje ponadto 21 przypadków odzyskania wzroku i zawiera 236 zapisów o uwolnieniu od najprzeróżniejszych chorób, tragedii i nieszczęść.
Także i obecnie, w XXI wieku, kilka razy w miesiącu przychodzą do klasztoru listy ze świadectwami doznanych uzdrowień, pojawiają się rodziny z podziękowaniem za uwolnienie od choroby bądź też za bardzo konkretną pomoc. Osoby, które odkryją, że w malutkiej statuetce Matki Bożej jest ukryta Jej „Błagająca Wszechmoc” (św. Anzelm), wracają do Gidel po raz drugi, a potem liczby swoich pielgrzymek już po prostu nie liczą.
Do dnia dzisiejszego zachował się w klasztorze zwyczaj obmywania figurki Matki Bożej. W pierwszą niedzielę maja cudowny posążek zanurzany jest w winie. Do gidelskiego Sanktuarium przez cały rok przyjeżdżają pielgrzymi, modlą się w intencji chorych, proszą o odprawienie Mszy świętej i zabierają z sobą pochodzące z „kąpiółki” wino. Po zapoznaniu się z historią uzdrowień, ludzie cierpiący lub ich bliscy zanoszą modlitwę do Matki Bożej, Uzdrowicielki chorych, po czym kroplą tego wina dotykają chorego miejsca, lub wlewają po odrobinie do herbaty lub posiłku. Podkreślmy mocno – nie ma w tym żadnej magii ani uprawiania czarów. Jest modlitwa i wiara. Głęboko wierzące osoby proszą Matkę Najświętszą, by użyła swojej uzdrawiającej mocy i uwolniła od choroby człowieka, za którego się modlą. Kiedy zaś odkryją, że choroba – z którą dostępna im medycyna nie potrafiła się uporać – ustąpiła, pojawiają się ponownie w Sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej, by Jej podziękować. Ich pełne wiary i wdzięczności świadectwa umacniają i wzbogacają wiarę pracujących tu duszpasterzy. Są też niezwykle skutecznym argumentem, &nbspktóry pomaga przyjeżdżającym do nas pielgrzymom z pełnym zaufaniem powierzyć Matce Bożej swój problem.
By można było wspierać wiarę przybywających do Sanktuarium osób, zwracam się z serdeczną prośbą o przekazywanie do klasztoru dominikanów w Gidlach szczegółowych informacji o zaistniałych uzdrowieniach. Proszę również o dołączanie kserokopii całej związanej z tym dokumentacji medycznej.

Świadectw w formie dźwiękowej można posłuchać TUTAJ