Historia uzdrowienia mojego synka Borysa

– mówi matka dziecka Agata – rozpoczęła się 21 maja 2000 roku. Kiedy urodziłam dziecko, pani ordynator neonatologii z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi przyszła do mnie na salę i poinformowała, że stan noworodka jest bardzo ciężki. Ma on wrodzone zapalenie płuc, w związku z czym nie może samodzielnie oddychać i został zaintubowany. Dla mnie i rodziny była to informacja straszna, bardzo to przeżywałam.

Przez cztery doby dziecko było podłączone do specjalistycznej aparatury, która za niego oddychała. Moje siostry zaraz po porodzie zadzwoniły do mamy i powiedziały: – Mamo, zostałaś babcią, ale stan Boryska jest krytyczny. Więc, mamo, módl się!”.
Zaalarmowałam całą najbliższą rodzinę – mówi babcia dziecka. – Sama wraz z moją siostrą Wiesią natychmiast pojechałyśmy do sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej i zaczęłyśmy się modlić w cudownej kaplicy. Byłam wstrząśnięta. Poprosiłam o specjalne modlitwy i Mszę świętą w intencji uzdrowienia Boryska. Było to tego samego dnia, w którym się urodził.
W czasie kolejnych trudnych dni modliliśmy się żarliwie na różańcu z córkami Olą i Gosią. W tym czasie miałam pod opieką wnuków, Kamila, Kaję i Kingę. Klękałam z tymi dziećmi i razem odmawialiśmy różaniec. Przez cały ten kilkudniowy, trudny dla nas wszystkich czas – mówi matka Boryska – modliłam się do Boga o uzdrowienie synka przez wstawiennictwo Matki Boskiej Gidelskiej. I uzdrowienie dziecka zawdzięczam właśnie temu wstawiennictwu. W tamtych bowiem krytycznych chwilach do szpitala przywieziono mi „gidelskie winko”, w którym zanurzona była figurka Matki Bożej. Z pełną wiarą namaściłam tym winkiem synka, aby spłynęła na niego łaska zdrowia. Odmawiałam przy tym modlitwę z dołączonego do winka obrazka. Obrazek ten przykleiłam potem do łóżeczka mojego dziecka. Okazało się, że w ciągu czwartej doby dziecko zostało całkowicie odłączone od respiratora i że jest zdrowe. Po kilku dniach Borysek zaczął normalnie przybierać na wadze. Byliśmy oboje w szpitalu w Łodzi dwa i pół tygodnia. Muszę jeszcze dodać, że w czasie pierwszych krytycznych dni doszło do znacznego niedotlenienia mózgu dziecka, jednakże wszystko zakończyło się pomyślnie. Dzisiaj mój synek jest całkowicie zdrowy i silny. Bardzo dobrze się rozwija. Od tego czasu przybywamy do sanktuarium
w Gidlach mniej więcej dwa razy w miesiącu, aby dziękować za cudowne uzdrowienie Boryska.

O Gidlach – dodaje babcia dziecka – dowiedziałam się od swoich rodziców, którzy w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku przyjeżdżali tu z Dobryszyc konno. Moja matka często śpiewała i uczyła nas Pieśni do Matki Bożej Gidelskiej. Dla mnie to, że Matko Boża objawiła się w skibie oranej ziemi, było czymś niesamowitym. W naszym rodzinnym domu Matka Boska Gidelska była bardzo czczona. Ilekroć mnie samą, moje dzieci czy wnuki spotyka coś złego, natychmiast przyjeżdżam tu do Gidel, tak jakby to była moja mama. Ja Ją bardzo kocham.

Wiśniewska Agata, matka Borysa
Wiśniewska Julita, babcia Borysa

Gidle, 6 listopada 2004